wtorek, 31 października 2017

Zaduszki

Zbliżają się Zaduszki. Wspominamy poległych i zmarłych oficerów i żołnierzy chełmskiego 7 p.p. Leg. i 7 p.p. AK „Garłuch”. 

Cześć Ich pamięci!





Fot. Mogiły dowódców "Garłucha": 
- symboliczny grób kpt. Kazimierza Langa "Grzyba" [1895-1942], jednego z organizatorów i pierwszego dcy "Garłucha", aresztowanego 1 II 1942 podczas odprawy na ul. Fabrycznej, więzionego na Pawiaku i rozstrzelanego 28 V 1942 r. w Lesie Sękocińskim k. Magdalenki - Cmentarz Wojskowy na Powązkach (fot. 1 VIII 2017)
- symboliczny grób mjra Stanisława Babiarza "Wysockiego"  [1900-1947], drugiego dcy "Garłucha" - Cmentarz Wojskowy na Powązkach); Mjr Babiarz spoczywa na cmentarzu św. Rocha w Buku k. Poznania, gdzie mieszkał od 1945 r. i zmarł na gruźlicę (fot. 1 VIII 2017)
grób mjra Mikołaja Sukniewicza "Odyńca" [1898-1979], zastępcy dcy "Garłucha" - cmentarz parafialny w Bielawie (fot. 15 VIII 2017)
- nie udało mi się ustalić, kiedy zmarł i gdzie został pochowany pierwszy zastępca dcy pułku - kpt. Michał Murmyłło.


AZC

piątek, 29 września 2017

„Garłuch” – aneks do opowieści. Cz. 5 (bibliografia)

Bibliografia:

Bartoszewski P.M., Zaginiony pułk. Zarys wrześniowej historii 7 pułku piechoty Legionów, Lublin 2013.
Bułhak W., Wywiad i kontrwywiad Armii Krajowej, Warszawa 2008.
Caban I., Oddziały Armii Krajowej 7 pułku piechoty Legionów, Lublin 1994.
Gajdziński B, Recenzje. Józef K. Wroniszewski. Ochota 1944 [w:] Rocznik Warszawski XII 1974.
Gajdziński B., Zarys historii 7 p.p. Armii Krajowej „Garłuch”. Przebieg organizacji i rozwój działalności.
Głowacki L., Działania wojenne na Lubelszczyźnie w roku 1939, Lublin 1976.
Hera J., Dlaczego ob. Korzeniewski kłamie [w:] Zeszyty Historyczne, 115/1996.
Informacja Zarządu Środowiska Żołnierzy Armii Krajowej 7 pp „Garłuch”, Bazy lotniczej „Łużyce”, Warszawskiej Organizacji Wojskowej.
Jaszczanin S., niepublikowane relacje z października 1984 r., maszynopis w zbiorach Urzędu Dzielnicy Włochy. 
Kirchmayer J., Powstanie Warszawskie, Warszawa 1959.
Kulesza J., Garłuch. Opowieść o 7. pułku piechoty AK w konspiracji i Powstaniu Warszawskim, Warszawa-Kraków 2014.
Kulesza J., Garłuch. Opowieść o siódmym pułku piechoty Armii Krajowej 1939-1944, Warszawa 2004.
Misiuk A., Służby specjalnej II Rzeczpospolitej, Warszawa 1998.
Podlewski S., Wolność krzyżami się znaczy, Warszawa 1989.
Polak B., Jabłonowski M., Polskie formacje graniczne 1918-1939: Straż Graniczna 1918-1939: dokumenty organizacyjne: wybór źródeł, tom 1.
Rocznik oficerski 1923, 1924, 1928, 1932,  Ministerstwo Spraw Wojskowych –  Warszawa.
Rocznik oficerski rezerw, Ministerstwo Spraw Wojskowych – Biuro Personalne, Warszawa 1934.
Rybka R., Stepan K., Rocznik oficerski 1939, Kraków 2005.
Solecki J. W., 88 lat, Warszawa 2014.
Solecki J. W., Sen o spadochronach, Zeszyty Historyczne 2000 nr 131.
Śląski J., Polska Walcząca. Noc, t. 3, Warszawa 1986.
Śląski J., Polska Walcząca. Uderzenie - finał, t. 5-6, Warszawa 1986.
Urbański E. S., Od Wikingów do Indian: wspomnienia wojenne i powojenne ze Skandynawii, Hispanoameryki i USA, Artex Press, 1987.
Utracka K., Archiwum Komendy Okręgu Warszawa ZWZ-AK, 1940-1943, w: Przegląd Historyczno-Wojskowy 13/1, 109-140, 2012.
Wanat L., Za murami Pawiaka, Warszawa 1985.
Wroniszewski J. K., Ochota 1944, Warszawa 1970.

Wroniszewski J. K., Ochota: 1939-1945, Warszawa 1976.


Artykuły prasowe:

Chlebowski C., Likwidacja „Motora”, WTK nr 33, 14 sierpnia 1966.
Gajdziński B., Cenne odkrycie: rysunki robocze polskiego Stena. Skrytka ppor. „Zaskrońca”, WTK nr 31, 31 lipca 1966 r.
Gajdziński B., Na przykładzie jednej kompanii, WTK 1967 nr 19.
Gajdziński B., Odprawa na Fabrycznej. W 25 rocznicę tragedii we Włochach, WTK 1967, nr 5-6.
Gajdziński B., Podziemna drukarnia na Dobrej. Z kart chwały polskiego drukarstwa, WTK nr 47/65 z 21 listopada 1965.
Gajdziński B., Słowo o pułku „Garłuch”, WTK 1966.
Gajdziński B., Z listów czytelników. Uwaga, żołnierze 7 pp AK, WTK – Tygodnik Katolików, 2 V 1965 nr 18.
Gajdziński B., Z teki redakcyjnej. Zbieram materiały o 7 pp. AK, WTK 1966 nr 25/1966.
L. M-ski, Z otwartych szkatuł, Stolica 19 czerwca 1966 r., nr 25.
My, Sybiracy, nr 19/2008.
Towarzysze broni, Ocalić od zapomnienia. Bogusław, 26 czerwca 1977 r.
Zjazd VI Baonu I Brygady Leg. Pol., Polska Zbrojna Nr 159 z 10 czerwca 1939 r.

Dokumenty:

Akta Juliusza Kuleszy – Archiwum Akt Nowych.
Archiwum Straży Granicznej w Szczecinie – dokumenty Korpusu Ochrony Pogranicza.
Notatki M. Sukniewicza – bez daty.
Notatki M. Sukniewicza z 14 stycznia 1972.
Notatki M. Sukniewicza z 23 marca 1973.
Odpis notatek sporządzonych przez mjr „Wysockiego”.
Potwierdzenie zameldowania (na fałszywe nazwisko Mikołaj Szarkowski).
Wojskowe Biuro Historyczne (CAW) – dokumenty.

Źródła internetowe:

Człowiek, który przeżył swą śmierć, Życie Częstochowskie z 20-22 VI 2008 –  http://absolwent.traugutt.net/index.php?page=gallery&what=news&id=458
http://ahm.1944.pl/Jadwiga_Barbara_Jaroszewska/2/?q=garłuch
http://www.1944.pl/historia/powstancze-biogramy/Edward_Ambrozewicz/?q=Ambrożewicz
http://www.1944.pl/historia/powstancze-biogramy/Juliusz_Lipski/?q=lipski+garłuch
http://www.1944.pl/historia/powstancze-biogramy/Zofia_Janiszewska/?q=zofia+janiszewska
http://www.wajszczuk.v.pl/polski/drzewo/tekst/0084barbara/0084barbara_wspomnienia_borkowska.htm
Kołodrubiec A. B., W obronie ojczyzny i wiary. Żołnierze Armii Krajowej na terenie powiatu Oleśnickiego i Sycowskiego w latach 1942-1956, rozprawa doktorska Wrocław 2015 - http://www.dbc.wroc.pl/Content/30760/kolodrubiec_doktorat.pdf
Rocznik oficerski rezerw, Ministerstwo spraw Wojskowych – Warszawa 1934 – http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmetadata?id=56603&from=publication
www.straty.pl

Korespondencja i relacje:

List K. Babiarz do N. Sukniewicz z dnia 18 października 1946 r.
Listy B. Gajdzińskiego do M. Sukniewicza z 14 grudnia 1965 r., 20 marca 1971 r., 24 maja 1971 r.
Listy H. Malca do N. Sukniewicz Cybruch z: 25 maja 1986 r., 24 lipca 1986 r., września 1986 r., 17 września 1986 r., 15 kwietnia 1987 r., 21 grudnia 1987 r., 1988 r., 5 stycznia 1990 r.
Relacja N. Sukniewicz Cybruch.

Relacja N. Sukniewicz Cybruch z czerwca 2012 r. 

„Garłuch” – aneks do opowieści. Cz. 4

ROZKAZ ODWOŁUJĄCY NATARCIE NA OKĘCIE - KONTROWERSJE

W historii Garłucha największe kontrowersje i pewne pretensje[1] budziła sprawa rozkazu odwołującego natarcie na Okęcie.

Jerzy Kirchmayer pisał: „w chwili  gdy już miano ruszyć do natarcia, to znaczy przed godziną 17.00 mjr „Wysocki” odwołał niespodziewanie natarcie. Rozkaz ten nie dotarł do por. „Kuby”. Jego bateria uderzyła ze wsi Zbarż wprost na Dworzec Lotniczy i posuwając się przez otwarty teren dostała się w gwałtowny ogień niemieckich karabinów maszynowych. Por. „Kuba” zginął. W tym położeniu przyszedł do baterii dopiero rozkaz odwołujący natarcie. Bateria rozpoczęła odwrót, ale niemiecki samochód pancerny zajechał na tyły i wystrzelał cofających się. Padło ok. 120 żołnierzy (na 180), w tym prawie wszyscy dowódcy. (...) W ten sposób, z niewyjaśnionej zresztą przyczyny, rejon nie zdołał przystąpić do zorganizowanego natarcia. Nie wykonał zadania i przestał istnieć[2]. Józef K. Wroniszewski stwierdza: „Wydany o godz. 16 rozkaz mjr. „Wysockiego” odwołujący natarcie na lotnisko Okęcie zatrzymuje większość jednostek pułku „Garłuch” na punktach zbiórek. Przez jakieś przeoczenie rozkaz nie dociera do leżącej nad Szosą Krakowską jednej kompanii III batalionu. Kompania wychodzi o 17 do natarcia, od zachodu, na lotnisko, ale przyduszona do ziemi tuż po wyjściu na linię ogniem hitlerowskim wycofuje się na rozkaz dowódcy, wraca na postawy wyjściowe”. Rozkaz mjr. „Wysockiego”, niesiony przez oficera łącznikowego ppor. „Adriana”, do Baterii „Kuby” dociera z opóźnieniem[3].

J. Kulesza wspomnianą sprawę rozważa na str. 188, przytaczając sprzeczne relacje i liczne wątpliwości. Precyzuje, że ok. godziny 16 dowódca wysłał rozkazy odwołujące natarcie do podległych sobie oddziałów, pchnąwszy jednocześnie czterech łączników do Komendy Okręgu z meldunkiem o swojej decyzji, z których dotarł tylko jeden nazajutrz o godzinie 7.15[4]. Autor opiera się tu wyraźnie na relacji B. Gajdzińskiego, który pisał, że „mjr „Wysocki” podjął jedyną i słuszną decyzję: nakazał odwołać natarcie na lotnisko. Pchnął gońców ze swojej drużyny do wszystkich oddziałów, które zdołały się skoncentrować, i czterech  łączników  z jednobrzmiącym meldunkiem do d-cy Okręgu - „Montera”. Zaledwie jeden z łączników zdołał dotrzeć do Komendy Okręgu i doręczyć meldunek – pozostali zginęli w drodze[5]. B. Gajdziński ustalił ponadto, że łącznik szedł do Komendy Okręgu 14 godzin, w tym całą noc[6].

Do relacji tej odniósł się J. W. Solecki, stwierdzając, że B. Gajdziński nie powołał się tu na żadne źródła, dlatego bardziej zgodna z rzeczywistością (i dokładniejsza) jest wersja, przedstawiona przez Stanisława Podlewskiego – o wysłanym przez dowódcę pchor. ps. „Sowa”[7]. Jerzy Lutek (Lütek) kpr. pchor. ps. „Sowa”, dca sekcji w 3 (36) plutonie 5 kompanii III Baonu, na krótko przed Powstaniem został odkomenderowany do pocztu dcy pułku mjra Babiarza. 1 sierpnia wyruszył na rowerze z punktu wyczekiwania na ul. Rymarskiej 2/4 na Okęcie i zameldował się w miejscu pobytu dowódcy pułku, które mieściło się  przy Słowiczej 8 w willi zajmowanej przez dr med. Jana Jasilkowskiego. Ok. 17 (tak B. Gajdziński) lub 18 (tak S. Podlewski) godziny od dowódcy otrzymał rozkaz udania się z meldunkiem do Komendy Okręgu Warszawskiego na Jasną 17, aby – wobec braku broni –  komendant odwołał uderzenie oddziałów pułku na lotnisko. Nie wiadomo, jaką obrał marszrutę. Podobno kierował się na Wolę i widziano go na ul. Górczewskiej (informacja niesprawdzona). Do Komendy Okręgu nie dotarł i wszelki ślad po nim zaginął[8]. Problem polega na tym, że i ta wersja pochodzi od B. Gajdzińskiego (choć S. Podlewski się na niego nie powołuje)[9].

J. W. Solecki podsumował, że zapewne w godzinach popołudniowych 1 sierpnia mjr Babiarz odwołał swój rozkaz z przedpołudniowej odprawy i nakazał pozostanie na pozycjach wyjściowych, a meldunek, o którym mowa powyżej, „jeśli rzeczywiście miał miejsce, wysłany był po wydaniu tego rozkazu, zapewne z prośbą o akceptację i dalsze rozkazy[10].

Jeśli chodzi o ów meldunek, B. Gajdziński dodawał, że na jego ślad trafił w książce Aleksandra Skarżyńskiego pt. „Polityczne przyczyny Powstania Warszawskiego”, której autor, pisząc zdanie: „Niepomyślny przebieg miały również działania oddziałów samodzielnego rejonu VIII, które miały zdobyć lotnisko Okęcie”, powołał się na „meldunek d-cy rejonu przesłany 2 sierpnia 1944 r., g. 07.15 do komendy okręgu, CAW, Mat. niezinwent”. W CAW-ie (pomimo zbadania całego zespołu akt dotyczących AK) B. Gajdzińskiemu nie udało się jednak tego meldunku odnaleźć. Zlokalizować nie potrafił go także powołujący się na niego A. Skarżyński[11].
Ponadto fakt nadejścia meldunku do Komendy Okręgu potwierdza rozkaz płk Montera z 2 sierpnia, godz. 13, a konkretnie passus: „Żądam meldunków sytuacyjnych! (...) Z opóźnieniem nadeszły meldunki z XXIII i XXVIII[12] [XXVIII to kryptonim zewnętrzny VIII Samodzielnego Rejonu Okęcie – ASC]. Warto tu jednakże zauważyć, że fakt istnienia meldunku nie przesądza o jego treści.

B. Gajdziński starał się ją odtworzyć na podstawie rozkazu płk „Montera” z 2 sierpnia 1944 r. z godz. 11:45 (w którym nakazywał on m.in., w oczekiwaniu na nadejście posiłków, bronić się na dotychczasowych stanowiskach do chwili nadejścia posiłków, tj. do 3 sierpnia, oszczędzając amunicję, oraz wykonywać wypady dla uzupełnienia broni), stwierdzając, że dowódca „Garłucha” musiał meldować o trudnościach w koncentracji i łączności oraz konieczności rozproszenia oddziałów[13].

J. Kulesza powołuje się na relację Alicji Pankiewicz ps. „Ilona” i ppor. Wacława Pawłowskiego ps. „Łopata”, z których wynika, że ok. godz. 14 na ul. Słowiczej 8 odbyła się ostatnia przed godziną „W” odprawa u dowódcy obwodu. Ok. godz. 16 mjr Babiarz wysłał do baterii „Kuby” do miejscowości Zbarż łącznika „Adriana” z rozkazem wstrzymania natarcia na lotnisko oraz ppor. Jana Rukata „Złotego II” (w tej samej sprawie) do dowódcy Okręgu AK na ul. Jasną. Ppor. „Złoty” wrócił z negatywną decyzją[14].

Z innych przytoczonych przez J. Kuleszę relacji wynika, że rozkaz o wycofaniu się dotarł do 1 komp. I baonu (relacja strz. „Włodka” – Włodzimierza Bodycha)[15]. J. Kulesza nadmienia też, że odwołanie rozkazu otrzymał także ppor. „Andrzej” Stanisław Oleński dca kompanii „Gmina” II Baonu oraz jeden z plutonów kompanii „Georgia” III Baonu[16].

Osobną kwestią jest sprawa Oddziału Artylerii pułku, tzw. Baterii „Kuby”, do którego rozkaz dowódcy nie doszedł na czas. W pierwszym dniu Powstania oddział został zmasakrowany – po walce Niemcy dobijali rannych, a po leżących na pobojowisku dogorywających i ciałach żołnierzy prawdopodobnie jeździł czołg, co wykazały późniejsze ekshumacje[17].

S. Podlewski tak opisuje jeden z epizodów akcji i zagłady Baterii „Kuby” już po śmierci jej dowódców: „Powstańcy leżą przygwożdżeni do ziemi. Niektórzy zdążyli wygrzebać sobie dołki. Zewsząd słychać jęki, nawoływania i wzywania pomocy. Ppor. „Adrian” dowódca 1 kompanii 3 batalionu pułku „Garłuch” podczołguje się do tyraliery i woła: - Z rozkazu majora „Wysockiego” przerwać natychmiast natarcie i wycofać oddział na podstawę wyjściową[18]. J. Kulesza pisze o por. „Adrianie” jako o NN podporuczniku[19]. J.W. Solecki dodaje w tym miejscu, że: „Godzina mogła być 18-19. Jeśli odliczyć czas na dotarcie ppor. „Adriana” w czasie walk z ulicy Słowiczej na pola wsi Zbarż, okaże się, że rozkaz nie mógł być wydany później niż o godz. 17.00[20]. Jest to jednak jedynie spekulacja.

Całą sprawę wikłają jednak jeszcze dwie relacje. Jedną z nich przytacza J. Kulesza. Sierż. Tadeusz Piotrowicz ps. „Darzbór”, dca batalionowego plutonu łączności, relacjonował, że o 1 sierpnia o godz. 17 stawił się u dcy II baonu mjra „Zawiszy” i zgodnie z jego poleceniem zgłosił się do dcy pułku mjra „Wysockiego” po odbiór rozkazów. „Treść rozkazu – pisze – pamiętam, były w nim tylko trzy słowa: - bezwzględnie rozpocząć działania... . Dwukrotnie osobiście przekazywałem meldunki od mjr. „Zawiszy” do „Wysockiego”, zawierające aktualne rozpoznanie terenu i wątpliwość co do możliwości podjęcia działań (stanowiska karabinów maszynowych w odległości zaledwie paru metrów od magazynu broni II baonu (...)”[21]. J. Kulesza zauważa, że gdyby przytoczona powyżej relacja była prawdziwa, dowódca nie mógłby rozsyłać rozkazów odwołujących natarcie o godzinie 16, skoro znacznie po 17 kazał uderzać.

W tym kontekście niezwykle interesująca jest relacja dotycząca por. „Kuby”, którą przytacza S. Podlewski: „Na wynik powstania „Kuba” zapatruje się sceptycznie. Uważa, że niewykorzystano odpowiedniego momentu uderzenia, kiedy Niemcy uciekali w popłochu z Warszawy. Na ostatniej odprawie oficerów u mjr. „Wysockiego” oznajmia:
- Mam przeświadczenie, że wobec słabego uzbrojenia moich ludzi nie uda się nam zdobyć lotniska na Okęciu, które stanowi istną twierdzę. Poniesiemy ciężkie straty...., a jestem odpowiedzialny za swoich ludzi...
Mjr „Wysocki” przerywa mu:
- Panie poruczniku, proszę nie mędrkować, tylko słuchać....
- Rozkaz, panie majorze[22].
S. Podlewski nie podaje źródła tej relacji. W podobnym brzmieniu pojawia się ona w książce J. K. Wroniszewskiego jako wspomnienie jednego z nielicznych ocalałych uczestników natarcia na lotnisko – kpr. „Osy” Władysława Kurowskiego, który przedstawiał rozmowę „Kuby” z jednym z oficerów „Garłucha”, jakiej był świadkiem na dzień czy dwa przed Powstaniem: „- Mówiłem „Wysockiemu”, że nasz atak na lotnisko nie ma żadnych szans powodzenia. Powiedziałem, że dysponując taką bronią, nie podejmuję się ruszać do akcji, bo nie mogę prowadzić ludzi na rzeź. Na co „Wysocki” odpowiedział: Odmawia pan wykonania rozkazu, poruczniku?[23].

Do relacji tej odniósł się B. Gajdziński w recenzji książki J. K. Wroniszewskiego, w której stwierdził on, że budzi ona „duże wątpliwości”. B. Gajdziński zwraca uwagę, że źródłem przytoczonego wyżej dialogu był list matki por. Jakubowskiego „Kuby” – Janiny, która 5 czerwca 1957 r. pisała do Marii Świderskiej (matki poległego na Okęciu ppor. Bohdana Świderskiego „Zaskrońca”):

Romek na spotkaniach zwracał <Wysockiemu> uwagę, że to goły poligon, że taki atak może się tylko udać przy dużej ilości ludzi, którzy natrą równocześnie ze wszystkich stron, że opracował nawet plan, ale został zrugany przez <Wysockiego>, który powiedział, że wszystko jest przemyślane i zarządzone, należy tylko wykonać, że wówczas zasalutował i powiedział wojskowym zwyczajem: <Rozkaz>, i poszedł”.

Korespondencja, jak pisze B. Gajdziński, została udostępniona przez Marię Świderską S. Podlewskiemu, który ogłosił ją w zbeletryzowanej formie w „Tygodniku Demokratycznym”. B. Gajdziński twierdzi dalej, że najprawdopodobniej cytowany przez J. K. Wroniszewskiego kpr. „Osa” powtórzył dialog za „Tygodnikiem Demokratycznym”. Autor pierwszej historii „Garłucha” komentuje sprawę w sposób dość szczególny, który może budzić sprzeciw. Oto dłuższy cytat: „Podobieństwo bowiem obydwu fragmentów jest bardzo duże, a ich treść zbieżna. Nie negując sceptycyzmu por. Jakubowskiego „Kuby”, z jakim, być może odnosił się do wyników przyszłego uderzenia na Okęcie, należy jednak wątpić, by obawy swoje wyrażał w obecności podwładnych, nawet posiadających stopnie podoficerskie. Wersję o powtarzaniu przebiegu rozmowy por. „Kuby” z mjrem „Wysockim” (jakiej rzekomo był świadkiem kpr. „Osa”) któremuś z oficerów „Garłucha” trzeba raczej uznać za przyswojenie przez Kurowskiego odpowiedniego fragmentu publikacji Podlewskiego, za podświadome adoptowanie faktu poznanego z lektury do zasobu przeżyć i doznań własnych. (...) Korespondencja Janiny Jakubowskiej to przede wszystkim wyraz rozpaczy matki, która straciła w jednej godzinie dwóch synów i nie mogła tej straty przeboleć. Szukając przyczyn swojego nieszczęścia dopatrywała się ich w decyzjach jednego człowieka: dowódcy pułku. Nie mając pełnego obrazu wydarzeń i nie znając całej złożoności zagadnienia (co jasno wynika z jej listów), z fragmentarycznych ustnych przekazów, zasłyszanych od osób trzecich, ukuła wersję, która pasowałaby do jej bólu. Wersję tę oczywiście kolportowała, znajdując dla niej szczególny posłuch i pełną aprobatę innych matek, których dzieci poległy w ataku na lotnisko Okęcie. Krzywdziła tym w sposób oczywisty pamięć ostatniego dowódcy 7 pułku AK „Garłuch”.

I jeszcze: „Janina Jakubowska była w czasie okupacji pracownikiem komórki kontrwywiadu Komendy Obszaru Warszawskiego; obydwaj jej synowie również (...). Wielu ludzi z dowodzonego przez por. „Kubę” Oddziału Artylerii 7 pułku „Garłuch” było także czynnie zaangażowanych w pracy w kontrwywiadzie. Słowem, „Kuba” tkwił w konspiracji podwójnie: w II Oddziale Komendy Obszaru Warszawskiego, gdzie zajmował dość wysokie stanowisko, i w oddziale liniowym, jakim był 7 pułk „Garłuch”, pełniąc funkcję dowódcy kompanii (baterii). Fakt piastowania przez por. „Kubę” tak poważnego stanowiska (...) wywoływał u członków rodzin poległych żołnierzy poczucie <szczególnej wyższości> wydzielonego Oddziału Artylerii 7  pułku „Garłuch”. Tak właśnie powstała legenda „Baterii <Kuby>”, jako grupy luźno tylko związanej z pułkiem, a użytej <jak zwykła piechota> na odcinku rzekomo najcięższym, więc praktycznie bez żadnych szans opanowania przedmiotu natarcia. Ów pogląd, powstały już po wojnie, nie znajduje pokrycia ani w ocalałych dokumentach pułkowych i Komendy Obszaru Warszawskiego AK, które w sposób ewidentny wskazują na pełną podległość dowództwu pułku, ani w relacjach oficerów „Garłucha”, którzy stykali się z por. „Kubą[24].

Wśród kilku poruszonych tu spraw, jak ewentualne różnice w zapatrywaniach na powodzenie planu zdobycia Okęcia czy problem bardziej lub mniej ścisłego związania Baterii „Kuby” z 7 pułkiem, pominięta jest sprawa ważniejsza.

To bowiem raczej dalszy ciąg relacji, przytoczonej przez S. Podlewskiego, i poruszona w niej kwestia, mogłaby budzić pretensje rodzin poległych:
Kiedy po wybuchu powstania [podkreślenie – ASC] mjr „Wysocki” odwołał rozkaz uderzenia, komendantka Wojskowej Służby Kobiet „Ilona” (Alicja Pankiewicz) zwróciła uwagę, że dotąd nie wysłano zawiadomienia do por. „Kuby”. Mjr „Wysocki” miał powiedzieć:
- To tacy zapaleńcy i odważni do szaleństwa - nuż im się uda zdobyć lotnisko.
Wyruszając do powstania „Kuba” przy pożegnaniu z matką  powiedział:
- Pamiętaj, matulko, że to wojna, możemy nie powrócić. Nie wolno ci się załamywać, fason trzeba trzymać do końca[25].

Ciekawe, że w przytoczonym przez J. Kuleszę i cytowanym już wspomnieniu Alicja Pankiewicz[26] kwestię powyższą pomija, pisze natomiast o wysłaniu do baterii „Kuby” łącznika „Adriana” o nieustalonej godzinie[27]. Z relacji S. Podlewskiego, który też, choć w innym miejscu, wspomina o łączniku „Adrianie”, wynikałoby, że rozkaz został ostatecznie wysłany, ale, być może, z przyczyn leżących po stronie dowódcy, za późno. J. K. Wroniszewski pisze bowiem, jak już wspomniano, o „jakimś przeoczeniu[28].

Dodać można jeszcze, że wg J. Kuleszy S. Jaszczanin odwołanie natarcia w ogóle podaje w wątpliwość[29], co jednak ponownie stoi w sprzeczności z przytoczonymi wyżej ustaleniami, a także z relacjami samego S. Jaszczanina z 1984 r., który stwierdził, że decyzję odwołania ataku na Okęcie podjął mjr Babiarz około godz. 18-19, a rozkaz  wstrzymania natarcia dotarł do baterii „Kuby” już po śmierci jej dowódcy - „spóźniony co najmniej godzinę[30]

Rozwianiu wątpliwości nie służą także notatki dowódcy pułku. Mjr Babiarz zapis z 1 sierpnia kończy następująco: „Od godz. 14.00 stanowisko moje na Okęciu, Słoneczna [błędnie – zamiast Słowicza – ASC], tam meldunki o zajęciu stanowisk do uderzenia i stanie oddziałów. Meldunki od Odyńca, Zawiszy i Mariana w ogóle nie nadeszły”. Ostatni passus jest sprzeczny z relacją „Darzbóra”, a o odwołaniu rozkazu nie ma w ogóle mowy, co oczywiście jednak sprawy nie przesądza.

PPOR. „ZASKRONIEC” - „STEN”

W opracowaniu brakuje wzmianki o ppor. rez. Bogdanie Świderskim ps. „Zaskroniec” jako o autorze rysunków technicznych polskiego „Stena”[31].

„Zaskroniec” – absolwent Gimnazjum im. Stefana Batorego (tego samego, które kończyli Alek Dawidowski i Janek Bytnar). Harcmistrz, należał do 23 WDH. W konspiracji wykładowca w Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty „Agricola” (której słuchaczami byli młodsi od niego bohaterowie „Kamieni na szaniec”). 2 maja 1944 r. awansowany do stopnia podporucznika. Poległ w pierwszym dniu Powstania w ataku na Okęcie. W skrytce w podłodze ocalałego z wojny mieszkania jego rodziców przy ul. Nowogrodzkiej 12 odnaleziono wspomniane rysunki robocze Stena, jak pisze B. Gajdziński: „historię całego <cyklu produkcyjnego> dokumentacji warsztatowej: od szkiców odręcznych, poprzez kalki-klisze, do odbitek[32], a także notatki i notesik z zapiskami dotyczącymi produkcji poszczególnych elementów, wykonywanych prawdopodobnie, wg relacji matki Świderskiego, na ul. Kolejowej w warsztatach Aleksandra Ambrożewicza, z którego synem, należącym również do baterii „Kuby” Edwardem Ambrożewiczem (także poległym 1 sierpnia 1944 r. na Okęciu), „Zaskroniec” się przyjaźnił[33]. Nawiasem mówiąc, por. Edward Ambrożewicz ps. „Rosomak”[34] pojawia się na kartach książki J. Kuleszy błędnie jako Ambroziewicz (str. 225).

DRUKARNIA NA UL. DOBREJ

Ponadto warto wspomnieć, że żołnierze 7 pułku brali udział w organizacji tajnej drukarni na ulicy Dobrej (co nadzorowali dowódca i zastępca dowódcy „Madagaskaru”). Ludzie pułku byli pracownikami tejże drukarni[35].

Sprawę tę opisuje B. Gajdziński w artykule „Podziemna drukarnia na Dobrej”. Placówka wydawnicza TWZW Kryptonim W3 pracowała aż do wybuchu powstania. Ostatni numer drukowanego w niej Biuletynu Informacyjnego wyszedł 1 sierpnia 1944 r. o godz. 15.

Do organizowania drukarni odkomenderowany został z „Madagaskaru” Władysław Pomorski (ps. „Jerzy”), który brał czynny udział w reaktywowaniu w konspiracji 7 pp Leg., gdzie stanął następnie na czele jednej z kompanii. Ponieważ na drukowaniu się nie znał, uzyskał zezwolenie na wzięcie z pułku do pomocy piątki fachowców drukarzy, w tym Wacława Banasiaka „Ziuka”, zecerów: Kazimierza Sobolewskiego „Sobola”, Jerzego Siciarka „Lecha” oraz maszynistów: E. Marciniaka „Fryca” i Józefa Nieborskiego „Czarnego”[36].

W drukarni działał także Piotr Sztander (ps. „Ścigły”; pierwszy pseudonim „Olek”, plutonowy, awansowany do stopnia sierżanta, a następnie st. sierż., jednocześnie pracownik „Trójki” i dowódca 4 kompanii III baonu „Garłucha”), który pomagał przy pracach organizacyjnych, a następnie, do momentu przeniesienia pod koniec 1943 r. do introligatorni, w tzw. „wyrzucie”, czyli wywożeniu gotowych druków i dostarczaniu ich na poszczególne punkty rozdzielcze. Początkowo paczki z drukami woził „Jerzy” na bagażniku roweru, później wraz ze Sztanderem – tramwajami, a gdy te okazały się zbyt ryzykowne – samochodami eskortowanymi nierzadko przez polskich policjantów (kolegów „Jerzego” i „Sztandera”). 

Nowopowstałą drukarnię i zecernię zainstalowano zrazu w mieszkaniu „Ziuka” – zastępcy dowódcy kompanii „Jerzego” w „Madagaskarze” – na ul. Szopena 1, a w dniu 6 lipca 1940 r. złożono z niewielkim opóźnieniem jedyny, wydany w tym lokalu, numer Biuletynu Informacyjnego.

Ze względu na nienajlepsze warunki w lokalu „Ziuka”, drukarnia przeniesiona została na ul. Dobrą 18 i Książęcą 11, a następnie, po spaleniu punktu na Książęcej 4 lutego 1941 r., na Dobrą 34, gdzie zainstalowano ją w suterenach oraz wykopanych, wysiłkiem m.in. „Jerzego”, „Lecha”, „Czarnego” i „Ścigłego”, piwnicach pod suterenami.

Wśród wielu innych z drukarni, której zarówno obsada personalna jak i infrastruktura cały czas się rozrastała, wyszły m.in. „Administracja wojskowa”, dwa wydania „Kamieni na szaniec” (po 2000 egzemplarzy), „Dywizjon 303”, „Anegdota i dowcip wojenny”, różnego rodzaju wojskowe broszury instruktażowe czy drukowane w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy obrazki z okupacyjnymi modlitwami i litaniami, a także „Die Zukunft” – pismo dywersyjne drukowane w języku niemieckim w ramach akcji „N”[37].

„FELDPOST”

J. Kulesza wyraża wątpliwości co do tego, na ile działania kontrwywiadowcze, w tym w ramach akcji „Feldpostu”, wiążą się z historią „Garłucha”, skoro „mieścił się [on] w zupełnie innych strukturach organizacyjnych” (str. 134). Warto wspomnieć, że zca dowódcy pułku wymienia działania kontrwywiadowcze dla okręgu i Komendy Głównej, polegające na wyłapywaniu donosów i denuncjacji oraz Feldpostu dla celów wojskowych przez żołnierzy pułku, z których wielu było pracownikami poczty, wśród zadań pułku[38].

INNE SPRAWY

Ponadto warto dodać m.in., że:
Grupą, która przeprowadziła z rozkazu dowództwa okręgu likwidację dyrektora tramwajów miejskich, dowodził kpt. „Bogumił” – Henryk Malec[39].
Do ppor. „Łopaty” Wacława Pawłowskiego należała piecza nad finansami i kasą pułkową. W cywilu był wspólnikiem przedsiębiorstwa budowlanego „Karol Voise i W. Pawłowski” na ul. Focha 12, którego biuro było jednocześnie jednym z lokali konspiracyjnych pułku[40].
Władysław Symonowicz pseud. „Mirski” – Komendant Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty Okręgu Warszawskiego – pojawia się w książce błędnie jako Szymonowicz (str. 53).

Niewątpliwie najsłabszą stroną publikacji jest indeks nazwisk – wykaz osobowy i wojennych strat żołnierzy pułku, zawierający wiele luk i błędów, których wymienienie przekracza ramy niniejszego tekstu – warto byłoby je osobno uzupełnić i sprostować, co wymagałoby jednak dużego nakładu solidnej pracy. Skala zaangażowania w działalność „Garłucha” przekracza z pewnością liczbę umieszczonych tam pozycji.

PODSUMOWANIE

Publikacja o dziejach 7 pułku piechoty AK jest z pewnością spóźnioną formą hołdu złożonego byłym żołnierzom „Garłucha” za ich walkę i poświęcenie. Z uwagi na długi czas, jaki dzieli jej wydanie od czasów okupacji, nie mogła zapewne uniknąć nieścisłości i przeinaczeń. Niektóre sprawy prawdopodobnie na zawsze pozostaną niewyjaśnione. Istotne znaczenie mają tu problemy ze źródłami, wynikające z jednej strony z tego, że dotyczące działalności pułku dokumenty były tworzone i przechowywane (a także niszczone) w warunkach konspiracyjnych (co siłą rzeczy powoduje ograniczenie ich ilości), a z drugiej – z subiektywizmu, który jest nieodłączną cechą relacji świadków wydarzeń. Szkoda jednak, że te obiektywne problemy, z jakimi musi się borykać historyk okresu okupacji, pogłębiane są niestarannością, choćby nawet spowodowaną trudnymi warunkami wydawniczymi i finansowymi ograniczeniami.

Anna Z. Cichocka 

c.d.n.





















Fot. Uroczystości poświecenia sztandaru 7 pułku piechoty „Garłuch”,    Warszawa 19 lutego 1989 r.









[1] Por. np. http://ahm.1944.pl/Jadwiga_Barbara_Jaroszewska/2/?q=garłuch
[2] J. Kirchmayer, Powstanie Warszawskie, Warszawa 1959, s. 198.
[3] J. K. Wroniszewski, Ochota 1944, Warszawa 1970, s. 62-63.
[4] J. Kulesza, Opowieść... op. cit., Warszawa-Kraków, s. 175-176.
[5] Za: J. W. Solecki, 88 lat, op. cit., s. 119. B. Gajdziński, Zarys...., s. 214
[6] B. Gajdziński, Zarys....op. cit., s. 215.
[7] Ibidem.
[8] L. M-ski, Z otwartych szkatuł, Stolica 19 czerwca 1966 r., nr 25; S. Podlewski, Wolność krzyżami się znaczy, Warszawa 1989, s. 152.
[9] Ibidem.
[10] J. W. Solecki, 88 lat, op. cit., s. 119. Por. też J. W. Solecki, Sen... op. cit. 
[11] B. Gajdziński, Zarys....op. cit., s. 214.
[12] Ibidem, s. 216.
[13] B. Gajdziński, Zarys...., s. 215.
[14] J. Kulesza, Opowieść... op. cit., Warszawa-Kraków, s. 173-174.
[15] Ibidem, s. 176-177.
[16] Ibidem, s. 188.
[17] B. Gajdziński, Zarys...., s. 222.
[18] S. Podlewski, Wolność... op. cit., s. 161-162; por. J. W. Solecki, Sen... op. cit., s. 100.
[19] J. Kulesza, Opowieść... op. cit., Warszawa-Kraków, s. 182.
[20] J. W. Solecki, 88 lat, op. cit., s. 119. 
[21] J. Kulesza, Opowieść... op. cit., Warszawa-Kraków, s. 188.
[22] S. Podlewski, Wolność... op. cit., s. 164.
[23] J. K. Wroniszewski, Ochota... op. cit., s. 63.
[24] B. Gajdziński, Recenzje ... op. cit. s. 351, 352.
[25] S. Podlewski, Wolność... op. cit., s. 164.
[26] Relacja znajduje się wśród dokumentów, złożonych przez J. Kuleszę w AAN.
[27] J. Kulesza, Opowieść... op. cit., Warszawa-Kraków, s. 173.
[28] J. K. Wroniszewski, Ochota... op. cit., s. 62.
[29] J. Kulesza, Opowieść... op. cit., Warszawa-Kraków, s. 188.
[30] S. Jaszczanin, niepublikowane relacje z października 1984 r., maszynopis w zbiorach Urzędu Dzielnicy Włochy. 
[31] Notatki M. Sukniewicza z 14 stycznia 1972 oraz 23 marca 1973 oraz B. Gajdziński, Cenne odkrycie: rysunki robocze polskiego Stena. Skrytka ppor. „Zaskrońca”, WTK nr 31, 31 lipca 1966 r.
[32] Rysunki te były prawdopodobnie jedynymi autentycznymi, jakie się zachowały. Por. Notatki M. Sukniewicza z 14 stycznia 1972 r.
[33] B. Gajdziński, Cenne odkrycie... op. cit.
[34] http://www.1944.pl/historia/powstancze-biogramy/Edward_Ambrozewicz/?q=Ambrożewicz
[35] Notatki M. Sukniewicz z 14 stycznia 1972 oraz 23 marca 1973.
[36] W 1941 r. K. Sobolewski i E. Marciniak przeszli do placówki wydawniczej, związanej ze Stronnictwem Ludowym.
[37] B. Gajdziński, Podziemna drukarnia na Dobrej. Z kart chwały polskiego drukarstwa, WTK nr 47/65 z 21 listopada 1965.
[38] Notatki M. Sukniewicza z 14 stycznia 1972 oraz 23 marca 1973.
[39] Notatki M. Sukniewicz z 23 marca 1973.
[40] B. Gajdziński, Odprawa... op. cit. 

czwartek, 28 września 2017

„Garłuch” – aneks do opowieści. Cz. 3

TRAGICZNA WPADKA NA FABRYCZNEJ

Dla formowania się obsady dowódczej niezwykle istotna była sprawa tragicznej wpadki (B. Gajdziński nazywa ją masakrą[1]) oficerów II baonu, jaka miała miejsce w niedzielę 1 lutego 1942 r. podczas odprawy na ul. Fabrycznej 4 (dziś – Techników), w której „Madagaskar” stracił także dowódcę kpt. Kazimierza Langa (ps. „Grzyb”,  „Bielecki”, „Stanisław Rydzewicz”[2]). (J. Kulesza opisuje ją na str. 37-42 „Opowieści...”).

Podczas odprawy dowódca miał zweryfikować stan opracowania przez dowódców kompanii planów natarcia na lotnisko oraz skoordynować plany ataku poszczególnych pododdziałów w ramach działań batalionu[3]. Z pewnością bardzo przydatna okazać się tu mogła wiedza sierż. pchor. inż. Wacława Krzaka ps. „Szpak”, który przed wojną pracował w zakładach lotniczych i doskonale znał rozpracowywany teren[4]. „Szpak” był jedynym, któremu udało się, w sposób brawurowy zresztą, zbiec. Sprawę tę opisuje B. Gajdziński w artykule zamieszczonym w „WTK” z 1967 r.

Do jego relacji warto dodać, że rozmiary tragedii mogły być jeszcze większe.
Tego dnia kpt. Lang miał kilka spotkań[5]. Na pierwszym z nich zakamuflowanym towarzyskim śniadaniem spotkał się z kpt. Sukniewiczem oraz łączniczką z Komendy Okręgu o nieustalonym nazwisku. Kpt. „Odyniec” miał jechać z nim do Włoch, jednak w ostatniej chwili wyjazd został odwołany. Jak pisze B. Gajdziński: „Ustalili bowiem obydwaj, że dca II-go baonu kpt. Zenon Jabłoński może pomyśleć, iż kpt. Odyniec – oficer równorzędny stopniem i stanowiskiem, a tylko starszy służbą – przyjeżdża po to, by sprawdzić wykonanie zadań zleconych przez dowódcę pułku[6].

Niewiele też brakowało, by śledztwo, jakie gestapo prowadziło już po tragicznej odprawie na Fabrycznej, doprowadziło do ujęcia kpt. „Odyńca” i sierż. „Dziada”. Kpt. „Grzyb” miał fałszywą kenkartę, wystawioną na nazwisko Stanisław Rydzewicz, z fałszywym miejscem zameldowania w mieszkaniu sierżanta Dziadkiewicza (lub Dziatkiewicza) (ps. „Dziad”)[7] na terenie szpitala Św. Ducha, w którym był zameldowany i faktycznie mieszkał kpt. „Odyniec”, o czym kpt. Lang nie wiedział, podając podczas przesłuchania ten właśnie adres[8]. „Kiedy [Niemcy] wpadli do naszego mieszkania – relacjonował mjr Sukniewicz – na szczęście nikogo z nas nie zastali domu[9]. Kpt. „Odyniec” i sierż. „Dziad”, którzy także nie orientowali się dotąd w fikcyjnym zameldowaniu kpt. „Grzyba”, musieli zmienić dokumenty i szukać nowych miejsc zamieszkania[10]. „Przy pomocy Wysockiego – pisał mjr Sukniewicz – w tym samym dniu znalazłem mieszkanie u brata żony Wysockiego[11] [także działającego w konspiracji][12]. W mieszkaniu <Mieci>[13] – rewizji Niemcy nie prowadzili[14]. Po wpadce II baonu pozostali oficerowie pułku musieli natychmiast opuścić chwilowo Warszawę[15].

 














Fot. Fragment notatek mjra Mikołaja Sukniewicza

Przy okazji można dodać, że przykrywką dla zamieszkałych dotąd na terenie szpitala Garłuchowców, w tym zastępcy dowódcy pułku, było zatrudnienie przy wynoszeniu zwłok zmarłych pacjentów szpitala[16].

„W sprawie uwolnienia aresztowanych oficerów II baonu – jak pisał mjr Sukniewicz – nie zrobiono nic. Było dużo projektów, planów jednak sprawa nie była łatwa[17]. Warto dodać, że takie starania (o wykupienie, a w razie niepowodzenia o zorganizowanie ucieczki) podjęte zostały na szczeblu Komendy Okręgu Warszawa AK, co wynika z przytoczonej przez B. Gajdzińskiego relacji płk Zajączkowskiego. „Dowództwo 7 pp – pisze B. Gajdziński – o pracach zmierzających do uwolnienia aresztowanych, jak również ich niespodziewanym fiasku, nie zostało poinformowane przez Komendę Okręgu, by nie powiększać i tak wielkiego żalu po wyrwaniu z szeregów tylu dzielnych ludzi[18]

Mjr „Odyniec” wspominał, że po rozstrzelaniu kpt. „Grzyba” batalion we Włochach organizował na nowo[19] (zakładał go zresztą ponownie – z jego notatek bowiem wynika, że na początku istnienia pułku rozpoczął formowanie II baonu, zorganizowanego rok później niż pozostałe dwa bataliony, których strukturę ustalono już w połowie 1940 r., przekazując go po kilku miesiącach kpt. sł. st. Zenonowi Jabłońskiemu „Szubertowi”[20]).

SPRAWA PORUCZNIKA „ŻABKI”

Wyjaśnienia wymagałaby tu niezwykle interesująca sprawa porucznika ps. „Żabka”, który już raz wpadł kiedyś w ręce gestapo i skazany został na śmierć, zdołał jednak uciec. Porucznik był jednym z uczestników odprawy na Fabrycznej. Po wdarciu się gestapowców do mieszkania, w którym odbywała się odprawa II baonu, oraz sterroryzowaniu obecnych bronią, „Żabka” rzucił się z gołymi rękami na jednego z rewidujących, próbując go rozbroić. Pozostali zrobili to samo. Wywiązała się strzelanina, w wyniku której pięciu oficerów (w tym porucznik) zginęło.

U J. Kuleszy por. „Żabka” to lekarz II baonu – dr med. Stefan Kwietniak (por. str. 24, 36, 245).
Leon Wanat w książce „Za murami Pawiaka”, opisując wpadkę II batalionu, twierdzi z kolei, że „Żabka” to por. Stefan Grzywaczewski (także Jabłoński – niezależnie od kpt. Zenona Jabłońskiego[21]). Pozycja ta nie jest wymieniona w bibliografii książki J. Kuleszy, choć nazwisko Wanata, bez podania publikacji, do której autor się odwołuje, pojawia się przy innej okazji na stronie 18. Nazwisko „Grzywaczewski” nie pojawia się natomiast ani razu. Nawiasem mówiąc L. Wanat, który w marcu 1940 r. aresztowany został przez Gestapo i osadzony na 4 lata na Pawiaku, gdzie sprawował funkcję pisarza kancelarii więziennej, w przytoczonej publikacji wspomina, że po przywiezieniu oficerów na Pawiak w kancelarii przy jego pomocy udało się kpt. Langowi pozbyć kompromitujących dokumentów[22].
Ustalenia B. Gajdzińskiego[23] zawierają wyjaśnienie, że por. „Żabka” miał na imię Stefan oraz że był już w rękach gestapo i został skazany na karę śmierci, zdołał jednak uciec[24]. O „Żabce” – Grzywaczewskim piszą także Józef K. Wroniszewski[25] oraz Jerzy Śląski[26]. „Żabka” Stefan Grzywaczewski – lekarz – pojawia się również w bazie programu „Straty osobowe i ofiary represji pod okupacją niemiecką”[27] – raz z powołaniem się na „Księgę pochowanych żołnierzy polskich poległych w II wojnie światowej – Żołnierze podziemnych formacji niepodległościowych” i raz na „Słownik biograficzny lekarzy i farmaceutów ofiar drugiej wojny światowej t. 2”. W biogramie czytamy, że „o rodzinie i studiach brak informacji”. Wg wszystkich tych źródeł por. Grzywaczewski ginie na Fabrycznej – w lutym 1942 r.

W programie „Straty” pojawia się także nazwisko Stefana Kwietniaka, z powołaniem na w/w „Słownik biograficzny lekarzy…”. Oto biogram: „wojskowy, wyzn. rzym.-kat., narodowości polskiej, ur. 12 VII w Częstochowie. Syn Konstantego, ślusarza kolejowego, zam. w Radzinowie, i Julii z d. Habrowskiej. Początkowe nauki pobierał w szk. powszechnej. W 1925 wstąpił do 3. klasy humanistycznego Gim. Państwowego im. Romualda Traugutta w Częstochowie, gdzie otrzymał 29 V 1931 świadectwo dojrzałości nr 9/271. Do zawodowej SPSan w Warszawie wstąpił 30 VI 1931 (promocja X) i studiował med. na UJP, immatrykulowany pod 1. alb. 37012. Absolutorium otrzymał 13 I 1937, dyplom nr 933 uzyskał 18 VI 1937. W tym też czasie otrzymał nominację na ppor., z przydziałem do 34 pp. Nie ustalono przebiegu służby wojskowej. Mieszkał w Przemyślu. Według Leszczyńskiego został rozstrzelany gdzieś na granicy mój kolega i przyjaciel Stefan Kwietniak, wspaniale zapowiadający się lekarz o wielkiej podbudowie ideologicznej socjalnej i w rozmowie ze mną zdradzał wtedy swe socjalne zainteresowanie w duchu nam wspólnym. Aresztowany przez Niemców, był więziony w Jaśle. Został skazany przez sąd doraźny SIPO na śmierć. Rozstrzelany 6 VII 1940 w lesie na pograniczu z Sieklówką w zbiorowej egzekucji 87 osób skazanych na śmierć przez ten sąd. Zwłoki pochowano na miejscu egzekucji. W 1945 ekshumowano je i przeniesiono do grobu nr 6 na cmentarzu ofiar hitleryzmu na stoku wzgórza Ogorzały w Warzycach”.

W notce powołującej się z kolei na „Rejestr miejsc i faktów zbrodni popełnionych przez okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich w latach 1939-1945. Województwo krośnieńskie” czytamy: ur. w 1913, zamordowany w egzekucji 6 lipca 1940 r. w Warzycach, przed wojną zamieszkały w Częstochowie, lekarz. „Hitlerowcy – prawdopodobnie z 181 Schutzpolizei Bataillon – i funkcjonariusze gestapo z Jasła rozstrzelali w lesie na pograniczu z Sieklówką w zbiorowej egzekucji 87 /niektóre źródła podają 93/ osób, skazanych przez Sąd Doraźny Sipo na karę śmierci”. „Zwłoki pogrzebano na miejscu egzekucji, w 1945 ekshumowano i przeniesiono do grobu nr 6 na cmentarz ofiar hitlerowskich zbrodni na stoku wzgórza Ogorzały w Warzycach”.

Interesującą informację przynosi publikacja Jana Pietrzykowskiego „Cień swastyki nad Jasną Górą. Częstochowa w okresie hitlerowskiej okupacji 1939-1945” z 1985 r.[28]: „Komendant Sipo i SD w Krakowie w piśmie skierowanym do komendanta tejże policji w dystrykcie radomskim, przesyłając wykaz rozstrzelanych mieszkańców tego dystryktu stwierdził, że skazano ich na śmierć, ponieważ usiłowali przekroczyć granice węgierską, aby wałczyć przeciwko Niemcom (…) przy boku Francji. We wspomnianym wykazie rozstrzelanych znajdowało się również nazwisko (…) Stefana Kwietniaka. Schwytany przy próbie przekroczenia granicy węgierskiej osadzony został w więzieniu w Jaśle i skazany na śmierć. 6 lipca 1940 r. wywieziono go w grupie skazańców (…) do zagajnika w pobliżu Jasła. Po oddaniu salwy Kwietniak – jak inni skazańcy – upadł do rowu, ale nie został trafiony. Czując zapach krwi, którą przesiąknięta już była ziemia, stracił przytomność i padł na ułamek sekundy wcześniej, nim rozległa się salwa egzekucyjna. Zasypany został razem ze zwłokami kolegów, ale po odjeździe Niemców, zdołał wydobyć się z płytkiego dołu mogilnego. Walczył dalej w szeregach ZWZ-AK, aż zginął w lutym 1942 r. w walce z gestapowcami we Włochach pod Warszawą[29].

Na cmentarzu parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus, między ulicami: Na Krańcu i Dojazdową, w Warszawie – Włochach znajduje się grób opatrzony napisem: „TU SPOCZYWAJĄ ŻOŁNIERZE ARMII KRAJOWEJ / 7 P. PIECHOTY „MADAGASKAR-GARŁUCH” (…) POLEGLI W WALCE Z GESTAPO W DN. 1 LUTEGO 1942 R. / CZEŚĆ ICH PAMIĘCI / TOWARZYSZE BRONI – w 1939: młodszy lekarz 54. pp; w AK: por., ps. „Żabka”, lekarz II/7.pp.

Z tej niezwykłej relacji wynikałoby, że Grzywaczewski i Kwietniak to ta sama osoba, tym bardziej, że w przytoczonych relacjach o Grzywaczewskim wspomina się, bez podania szczegółów, że raz już uciekł gestapo. Por. Kwietniak mógł, z oczywistych względów, posługiwać się po prostu fałszywym nazwiskiem Grzywaczewski.

Szkoda, że J. Kulesza kwestii tej nie wyjaśnia. Na znajdującej się w aktach J. Kuleszy w AAN kopii maszynopisu B. Gajdzińskiego na str. 28 nazwisko Grzywaczewski (w przypisie dot. por. dr med. „Żabki” o imieniu Stefan brzmiącym: „Nazwisko prawdopodobnie Grzywaczewski, był lekarzem II batalionu”) – zostało odręcznie skreślone i poprawione na: „Kwietniak[30].

WINNY MASAKRY OFICERÓW II BAONU

Do dziś nie jest znany winny wpadki oficerów II baonu. Do przedstawionych przez J. Kuleszę kilku prawdopodobnych wersji (str. 40-42) dodać można jeszcze jedną. Zgodnie z relacją mjra Sukniewicza: „Przypuszczalnym sprawcą wpadki był jeden z dowódców plutonów, który nie był na odprawie i wg twierdzeń śp. <Gniewosza> – <Wysockiego> i <Zawiszy> [mjra Aleksandra Mazura] był na usługach gestapo. Po wpadce znikł z terenu Włoch. Nazwiska i pseudonimu nie znałem. Poszukiwany był przez wywiad własny i okręgu warszawskiego. Słyszałem od <Wysockiego>, że poniósł zasłużoną karę. Wiadomość niesprawdzona[31]. Wersja ta mogłaby się częściowo przynajmniej pokrywać z ustaleniami Henryka Kamińskiego („Alojzego”), które J. Kulesza dezawuuje jednak jako zawierające „wiele błędów”. W 1971 r. Kamiński wskazał na podoficera pułku, byłego sierżanta WP o pseudonimie „Rudy-Dziobaty”, mieszkańca Włoch, którego już jesienią 1941 r. zdemaskował jako reichsdeutcha i agenta Gestapo, co kpt. „Grzyb” miał zbagatelizować, darząc „Rudego” zaufaniem (str. 41). Sprawa ta nie zostanie wyjaśniona pewnie już nigdy.

ARESZTOWANIE GRUPY OFICERÓW W XII 1944 - LIST DO KRAKOWA

Wyjaśnienia wymaga również sprawa aresztowania grupy oficerów w grudniu 1944.

J. Kulesza pisze, że „z trudnych dziś do ustalenia powodów major „Gajowy” i kapitan „Biały” zostali niemal natychmiast zwolnieni[32]. Nie jest to, na co zwracałam autorowi uwagę, informacja ścisła. W grudniu 1944 roku żona mjra Babiarza wysłała do przebywających już wówczas w Krakowie żony i córki mjra „Gajowego” list[33], w którym dawała do zrozumienia, że mjr Sukniewicz (dla kamuflażu określany w tym i innych listach jako „Danusia”, „Danka”[34]) został zatrzymany („Danusia chora”).

Jeszcze pierwszej połowie 1944 r. ciężko chorą żonę oraz córkę mjr Sukniewicz ściągnął do Warszawy. Córka Natalia była (wraz z córką mjra Babiarza – Krystyną) angażowana w pewne prace konspiracyjne pułku (jak np. przenoszenie dokumentów). Przed Powstaniem mjr Sukniewicz przyszedł pożegnać się z rodziną, nie przekazał jednak informacji o dokładnej chwili jego wybuchu. Warto tu zacytować Janinę Herę, która w „Zeszytach Historycznych” pisała tak: „Chyba nie wszyscy już wiedzą czym było słowo honoru przedwojennego oficera. Słowa honoru oficer nie łamał. Bór-Komorowski związany słowem honoru nie zawiadomił o terminie wybuchu powstania własnej żony, narażając ją na niebezpieczeństwo[35]. Godzina „W” zaskoczyła żonę i córkę mjra Sukniewicza na Powiślu Czerniakowskim. Przed ostrzałem schroniły się w pierwszym budynku, do którego udało im się dopaść – przy ul. Wilanowskiej-Okrąg. Otoczenie budynku pozostawało przez prawie cały czas Powstania pod bardzo intensywnym ostrzałem. W rejonie ul. Okrąg działały w sierpniu m.in. batalion „Kryska” oraz oddziały ppor. „Goraja”, plut. pchor. „Tuma” juniora, kpr. pchor. „Konara”, st. sierż. „Szymańskiego”, st. sierż. „Łuszczyca”, a także patrol sanitarny. Po drugiej stronie ostrzeliwanej ulicy był punkt sanitarny, na którym Natalia Sukniewicz pomagała opatrywać rannych, dopóki sama nie została raniona w głowę odłamkiem pocisku, który wpadł do piwnicy. Za wyposażenie punktu służył m.in. konfesjonał, a za opatrunki – z czasem jedynie papier. Na początku września na Powiśle Czerniakowskie przedostali się powstańcy ze zgrupowania „Radosław”. Na kwaterę dla jego dowództwa obrano mieszkanie w domu przy ul. Okrąg 2.

































Fot. Zbieg ulicy Wilanowskiej i Okrąg (1944 r. i 2 sierpnia 2017 r.)

Walki się nasilały, Niemcy przypuścili zmasowany atak na Czerniaków. Około 15 września dowódca – ppłk Jan Mazurkiewicz ps. „Radosław” – rozważał przeprawę przez Wisłę. Natalia poprosiła go, by pozwolił im przeprawić się razem z nim (by dostać się na Sadybę, na Jodłową – gdzie zamieszkiwały dotąd w mieszkaniu, użyczonym przez p. Lucynę Micińską, której syn zginął później w Powstaniu). Początkowo nie chciał się zgodzić, ale zmienił zdanie, gdy zobaczył legitymację Rodziny Wojskowej (którą dysponowała jako córka oficera – przed wojną służącego zresztą także przez pewien czas, podobnie jak ppłk „Radosław”, w 22 pułku piechoty w Siedlcach). Przeprawa się jednak nie powiodła, gdyż ostrzał Wisły okazał się zbyt silny (o czym świadczą duże straty Berlingowców, przeprawiających się wówczas w tym miejscu w połowie września przez Wisłę). Wobec strat „Radosław” był zmuszony do wycofania się. Tymczasem od 11 września Niemcy pacyfikowali Czerniaków, dopuszczając się szeregu zbrodni na powstańcach i ludności cywilnej. Na ulicach Powiśla Czerniakowskiego stąpano po stosach martwych ciał. Cywilów Niemcy spędzali do „selekcji”, podczas których wybierano młodych mężczyzn i kobiety, podejrzanych o udział w Powstaniu, a następnie rozstrzeliwali. Podczas takiej selekcji żona i córka mjra Sukniewicza zostały rozdzielone, dzięki jednak zamieszaniu, które w pewnym momencie powstało, Natalii udało się z powrotem wmieszać w grupę, w której znajdowała się jej matka. Ocalałych mieszkańców Powiśla Czerniakowskiego gnano na Dworzec Zachodni, a następnie wywożono do obozu przejściowego w Pruszkowie[36].

Juliusz Kulesza opisuje w swojej książce zaangażowanie członków „Garłucha” w organizowanie pomocy warszawskiej ludności cywilnej, m.in. tej wywożonej do Dulagu 121 w Pruszkowie (str. 197 i n.).

Ostatecznie, na skutek starań podziemia (w tym także prawdopodobnie osób związanych z 7 pułkiem), rodzinie mjra Sukniewicza udało się opuścić obóz i znaleźć w Białaczowie, a następnie – Krakowie[37]. Po przybyciu do rodziny do Krakowa na Boże Narodzenie 1944 roku mjr Sukniewicz potwierdził, że był aresztowany i torturowany, został jednak wykupiony staraniem dowództwa pułku, co ułatwiał fakt, że Niemcy się już wówczas wycofywali. Na wolności przebywał jednak niedługo. Po Powstaniu pozostawał bowiem w dyspozycji KG AK i kontynuował działalność konspiracyjną. W styczniu 1945 roku został przez Niemców zaaresztowany w pociągu w czasie podróży służbowej z Podkowy Leśnej do Częstochowy z podczas przewożenia radiostacji i osadzony w KZ Aussenlager Lichterfelde (tj. w podobozie obozu koncentracyjnego Sachsenchausen) w Niemczech, gdzie przebywał od 14 stycznia do końca kwietnia 1945 r., a więc niemal do zakończenia wojny[38].


                                                                                                                              AZC

c.d.n. 







[1] B. Gajdziński, Zarys...., s. 28.
[2] B. Gajdziński, Słowo o pułku „Garłuch”, WTK 1966; Kpt. Lang nie był przed wojną w 7 pp Leg. W czasie I wojny światowej był w VI baonie Legionów, którego tradycję przejął później 7 pp Leg. Notatki M. Sukniewicza – bez daty.
[3] B. Gajdziński, Odprawa na Fabrycznej. W 25 rocznicę tragedii we Włochach, WTK 1967, nr 5-6.
[4] Ibidem.
[5] M.in. koło południa spotkał się w Małej Ziemiańskiej na Filtrowej z ppor. Wacławem Pawłowskim ps. „Łopata”.
[6] B. Gajdziński, Odprawa... op. cit. 
[7] Sierżanta Dziadkiewicza J. Kulesza nie wymienia nawet w wykazie osobowym pułku.
[8] B. Gajdziński, Zarys....op. cit., s. 41.
[9] Notatki M. Sukniewicza – bez daty.
[10] B. Gajdziński, Zarys....op. cit., s. 41.
[11] Notatki M. Sukniewicza – bez daty; Mjr Sukniewicz zamieszkał wówczas na ul. Górczewskiej 17a; 5 lipca 1944 r. zameldowany został w Czechowicach (późniejszy Ursus) przy ul. Legionów 32 –  Potwierdzenie zameldowania (na fałszywe nazwisko Mikołaj Szarkowski).
[12] Relacja N. Sukniewicz Cybruch.
[13] Tj. strz. Mieczysławy Żebrowskiej – osobistej łączniczki „Grzyba”, a następnie „Wysockiego”, w której mieszkaniu kpt. Lang także był zameldowany.
[14] Notatki M. Sukniewicza – bez daty.
[15] List H. Malca do N. Sukniewicz Cybruch z 21 grudnia 1987 r.
[16] Relacja N. Sukniewicz Cybruch.
[17] Notatki M. Sukniewicza – bez daty
[18] B. Gajdziński, Zarys...op. cit., s. 36.
[19] Notatki M. Sukniewicz, 23 marca 1973.
[20] Notatki M. Sukniewicza – bez daty.
[21] L. Wanat, Za murami... op. cit., s. 188.
[22] Ibidem, s. 189.
[23] B. Gajdziński, Odprawa... op. cit.
[24] B. Gajdziński, Zarys..., s. 30.

[25] J. K. Wroniszewski, Ochota: 1939-1945, Warszawa 1976, s. 244.

[26] J. Śląski, Polska Walcząca. Noc, t. 3, Warszawa 1986, s. 1356.
[27] www.straty.pl
[28] Cyt za artykułem: Człowiek, który przeżył swą śmierć, Życie Częstochowskie z 20-22 VI 2008; Por. http://absolwent.traugutt.net/index.php?page=gallery&what=news&id=458
[29] Ibidem.
[30] B. Gajdziński, Zarys... op. cit., s. 25 i 28.
[31] Notatki M. Sukniewicza – bez daty.
[32] J. Kulesza, Opowieść... op. cit., Warszawa-Kraków, s. 202 (I wyd. s. 144, 145).
[33] List ten (wysłany na adres w Krakowie, ul. Popiela), jak i inne dokumenty, przepadł później w bagażu, nadanym z Krakowa na Dolny Śląsk tuż po zakończeniu wojny. Relacja N. Sukniewicz Cybruch.
[34] Por. List Krystyny Babiarz do N. Sukniewicz z dnia 18 października 1946 r.
[35] J. Hera, Dlaczego ob. Korzeniewski kłamie [w:] Zeszyty Historyczne, 115/1996, s. 179.
[36] Relacja N. Sukniewicz Cybruch.
[37] Ibidem.
[38] Notatki M. Sukniewicza; Relacja N. Sukniewicz Cybruch.