czwartek, 9 sierpnia 2018

74. rocznica Powstania Warszawskiego - uroczystości na Okęciu

1 sierpnia 2018 r. obchodziliśmy 74. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Jak co roku zebraliśmy się pod pomnikiem Bazy Lotniczej „Łużyce” i 7 pułku piechoty AK „Garłuch”, by uczcić pamięć bohaterów tamtych dni.


Fot. Pomnik-kapliczka poświęcony pamięci żołnierzy Bazy Lotniczej "Łużyce", z figurą Matki Boskiej Loretańskiej - patronki lotników









Fot. Zmiana warty pod pomnikiem Bazy Lotniczej "Łużyce"


Fot. Pomnik 7 pułku piechoty AK "Madagaskar-Garłuch"

Na uroczystości byli obecni:
żołnierze 7 pułku piechoty Armii Krajowej „Garłuch” z por. Wandą Garlińską ps. „Iza”, środowisko Bazy Lotniczej „Łużyce” Warszawa z p. Mieczysławem Dąbrowskim, przedstawiciele Związku Sybiraków – Koło Włochy, przedstawiciele Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych Dzielnicy Włochy z prezesem Krystyną Szymańską, przedstawiciele Koła Lotniczego Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych z prezesem mjrem Stanisławem Hałaczkiewiczem, żołnierze 1 Bazy Lotnictwa Transportowego w Warszawie pod dowództwem płk. pilota Stanisława Kondrata wraz z pocztem sztandarowym, ks. Kanonik Marek Makowski - proboszcz parafii świętego Franciszka z Asyżu, przedstawiciele władz Dzielnicy Włochy, Biblioteki Publicznej Dzielnicy Włochy, Stowarzyszenia Harcerzy Seniorów Okęcie, Szkoły Podstawowej nr 88, harcerki z I Lusówieckiej Drużyny Harcerek Gwiazda Północy (ZHR), kibice RKS Okęcie, rodziny Powstańców i mieszkańcy dzielnicy.

Poniżej zamieszczam tekst przemówienia, jakie wygłosiłam podczas uroczystości.

Fot. Por. Wanda Garlińska ps. "Iza" z prawnukami
Fot. Delegacja SP nr 88
Fot. Żołnierze 1 Bazy Lotnictwa Transportowego w Warszawie



Przemówienie wygłoszone w 74. rocznicę ataku 7 pułku piechoty  AK "Garłuch" na Okęciu 


Wspominamy dzisiaj Żołnierzy-Powstańców 7 pułku piechoty Legionów ZWZ-AK „Madagaskar” - „Garłuch” - jednego z największych oddziałów podziemnego Wojska Polskiego. Był on główną siłą bojową VIII Samodzielnego Obwodu Okęcie Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej. Na czas Powstania Warszawskiego „Garłuchowi”, wzmocnionemu dodatkowo Bazą Lotniczą "Łużyce", powierzono zadanie zajęcia lotniska Okęcie.

Jednak historia „Garłucha” nie zaczęła się w 1944 r. Pułk został zorganizowany w Warszawie już w listopadzie 1939 r. przez grupę oficerów i podoficerów, którym udało się uniknąć niewoli, i był reaktywacją w warunkach konspiracyjnych 7 pułku piechoty Legionów, którego oficerowie znaleźli się wśród jego organizatorów. Przed wojną pułk stacjonował w Chełmie Lubelskim. Sięgał korzeniami Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego i zapisał piękną kartę bojową w czasie wojny polsko-bolszewickiej oraz w czasie Kampanii Wrześniowej.

Z 7 pułku wywodził się płk Stanisław Dąbek - bohaterski obrońca Wybrzeża, który w obliczu nieuchronnej kapitulacji odebrał sobie życie strzałem w głowę, nakazując zarazem swoim żołnierzom zaprzestanie walki po jego śmierci. Z niewolą nie mógł pogodzić się ostatni dowódca pułku - płk Władysław Muzyka. Ciężko ranny pod Iłżą, gdzie jego pułk toczył krwawe boje, trafił do oflagu, a za prowadzoną tam działalność konspiracyjną - do hamburskiej katowni. Popełnił samobójstwo.

Historia 7 pułku piechoty „Garłuch” jest mi szczególnie bliska. Mój pradziadek, mjr Mikołaj Sukniewicz, był zastępcą dowódcy pułku i dowódcą jego I batalionu. Wcześniej, jako oficer służby stałej 7 pułku piechoty Legionów, walczył w wojnie polsko-bolszewickiej i w kampanii wrześniowej. Ranny znalazł się w niewoli sowieckiej, z której udało mu się zbiec i uniknąć losu katyńskiego. Od razu po powrocie włączył się w działalność konspiracyjną i w organizację 7 pułku „Madagaskar-Garłuch”.

Kryptonim pułku „Garłuch” nie jest przypadkowy. Litera „G” - siódma litera w alfabecie - stanowi nawiązanie do tradycji 7 pp Leg i podkreśla historyczną  ciągłość.

Żołnierze „Garłucha” pochodzą z terenu całej Warszawy, a także z podmiejskich wówczas: Ursusa, Piastowa, Pruszkowa, Okęcia, Włoch, Boernerowa i zachodnich przedmieść. Najstarsi urodzili się w latach 80-tych XIX w., najmłodsi - pod koniec lat 20-tych wieku XX. Są wśród nich lekarze, artyści, uczniowie, policjanci, strażacy, kupcy, rzemieślnicy, robotnicy i rolnicy.

Przed samym Powstaniem Warszawskim  pułk liczy ok. 2300 żołnierzy zorganizowanych w 3 bataliony, baterię artylerii, jednostki łączności, saperskie, sanitariat pułkowy, jednostki dywersji bojowej i inne służby.

„Garłuch” jest częścią wielkiego przedsięwzięcia, jakim było Polskie Państwo Podziemne. Codzienność okupacyjna żołnierzy pułku upływa na szkoleniu wojskowym w konspiracyjnej podchorążówce oraz szkole oficerskiej, gdzie wykładają także oficerowie „Garłucha”. Uczą zasad walk ulicznych, dywersyjnych i partyzanckich. Wykłady odbywają się w mieszkaniach konspiracyjnych i, co jeszcze bardziej ryzykowne, w terenie. Szkoli się także podoficerów.

Żołnierze 7 pułku biorą udział w organizacji tajnej drukarni na ulicy Dobrej, której pracownikami są ludzie pułku. Drukarnia pracuje aż do wybuchu Powstania, ostatni numer drukowanego w niej Biuletynu Informacyjnego wychodzi 1 sierpnia 1944 r. o godz. 15. Wśród wielu innych, z drukarni wychodzą m.in. dwa wydania „Kamieni na szaniec”. Bardzo rozwinięty jest kolportaż prasy i innych druków podziemnych.

Garłuchowcy prowadzą wywiad na lotnisku Okęcie oraz na terenie fabryk Ursusa i Skody, w których montuje się czołgi i przerabia samoloty.

Oddział specjalny pułku „Bateria Kuby” przez wszystkie lata okupacji prowadzi akcję kontrwywiadowczą w urzędach pocztowych o kryptonimie „Feldpost”, polegającą na przechwytywaniu przez pracowników poczty, będących jednocześnie żołnierzami „Garłucha”, niemieckich przesyłek o znaczeniu wojskowym,  wyłapywaniu donosów i denuncjacji wysyłanych do Gestapo oraz prowadzeniu dezinformacji.

Oficerowie i bardziej doświadczeni żołnierze pułku angażowani są w transport broni i magazynowanie jej na wypadek Powstania, a także w jej pozyskiwanie. Broń zdobywa się m.in. przez rozbrajanie pojedynczych żołnierzy niemieckich, a także w ramach własnej produkcji.

Polskie Państwo Podziemne rozwinęło swego rodzaju podziemny przemysł zbrojeniowy, który był ewenementem na skalę światową. Pewien wkład ma tu jeden z Garluchowców - por. Bogdan Świderski - autor rysunków technicznych polskiego „Stena” - pistoletu maszynowego. Wykładowca w podchorążówce, której słuchaczami są bohaterowie „Kamieni na szaniec”, ginie w pierwszym dniu Powstania.

Pułk prowadzi akcje zbrojne i dywersyjne. Wykonuje wyroki śmierci podziemnych sądów na zdrajcach, konfidentach i szmalcownikach. Żołnierze związani z „Garłuchem” wykonują m.in. wyrok śmierci na znanym aktorze - Igo Symie. Zespół dywersyjny pułku wykonuje też mniej surowe wyroki, np. karę chłosty.

Pułk prowadzi sabotaż na kolei, w fabrykach, warsztatach czy hurtowniach żywności przeznaczonej dla Niemców. Podpala niemieckie transporty z bronią.

Młodsi żołnierze zaangażowani są zwłaszcza w mały sabotaż, służący walce psychologicznej z okupantem oraz krzepieniu serc rodaków. Wykonują napisy i stemple na murach i chodnikach.

Dla działań konspiracyjnych stosuje się różnego rodzaju kamuflaże, np. ćwiczenia ochotniczej straży pożarnej, czy - jak w przypadku jednej z kompanii pułku - drużynę piłki nożnej. Małe prywatne sklepy czy pracownie krawieckie  są punktami kontaktowymi i magazynami broni.

Nie tylko podczas Powstania, ale przez cały czas istnienia pułku składa on daninę krwi. Żołnierze pułku są aresztowani i mordowani. Torturowani na Pawiaku, na Szucha, na Montelupich, rozstrzeliwani na ulicach Warszawy i w okolicznych lasach, giną w piekle obozów koncentracyjnych: w Auschwitz, na Majdanku.  

Na początku 1942 r. ma miejsce jedna z największych tragedii w historii pułku - masakra oficerów podczas konspiracyjnej odprawy przy ul. Fabrycznej we Włochach, w której pułk traci m.in. swojego pierwszego dowódcę - kpt. Kazimierza Langa. Gdy dowódcy oddziałów omawiają plan i przygotowanie bojowe do ataku oddziałów na lotnisko na wypadek powstania, do mieszkania konspiracyjnego wpada Gestapo. Część z 12 oficerów zostaje zastrzelonych na miejscu, w tym lekarz por. „Żabka”, który rzuca się na Niemców z gołymi rękami. Był to lekarz, który już na początku okupacji skazany przez Niemców na śmierć, przeżył własną egzekucję, wydobył z mogiły i włączył się w działalność konspiracyjną. Tylko jednemu oficerowi udaje się brawurowo zbiec. Pozostali zostają aresztowani, a potem rozstrzelani w Magdalence lub zesłani do obozów koncentracyjnych, w których większość nie przeżywa. Mimo nieludzkich kilkumiesięcznych przesłuchań nikogo z pojmanych nie udaje się złamać. Na miejscu tragedii granatowy policjant, który był jednocześnie żołnierzem pułku, wydobywa spod ciała por. „Żabki” zakrwawioną i podziurawioną pociskami mapę Okęcia, którą przekazuje dowództwu. Pułk przechowuje ją jak relikwię, a zniszczona zostaje dopiero w pierwszych latach po wojnie z obawy przed skutkami jej odnalezienia.

Pułk ponosi straty przez całą okupację, ale też zasilają go stale nowi żołnierze. W 1943 r. np. wstępuje do pułku i składa przysięgę AK znany rysownik Henryk Chmielewski, autor projektu sztandaru pułku.

Od 1941 r., tj. od chwili przydzielenia mu tego zadania, 7 pułk przygotowuje się do zajęcia w ramach powstania powszechnego lotniska - punktu o strategicznym znaczeniu. Rozkaz płk. Antonii Chruściela „Montera” brzmi:
„Zdobyć i utrzymać Okęcie oraz baraki Paluch. Zapewnić OPL rejonu Okęcie przez przydzielony oddział artylerii plot. oraz umożliwić lądowanie aparatów własnych. Uniemożliwić start aparatów nieprzyjaciela. Fabryki na terenie Okęcia zabezpieczyć”. Wraz z „Garłuchem” na lotnisko nacierać ma Baza Lotnicza „Łużyce”, która powstała w 1940 r. jako kontynuacja stacjonującego przed wojną w Warszawie 1 pułku lotniczego.

Ostatecznie jednak, wobec wzmocnienia i tak mających miażdżącą przewagę sił niemieckich i związanych z tym trudności ze stawiennictwem żołnierzy poszczególnych oddziałów, wypełnienie rozkazu okazuje się nierealne. Dowódca pułku mjr Stanisław Babiarz ps. „Wysocki” w ostatniej chwili odwołuje natarcie. Nie do wszystkich jednak jednostek rozkaz ten dociera na czas.

Dokładnie 74 lata temu oddział por. Romualda Jakubowskiego - Bateria „Kuby” - rusza do boju. Posuwając się ze wsi Zbarż przez otwarty teren, dostaje się pod ogień niemieckich karabinów maszynowych. W miejscu, w którym stoi obecnie pomnik „Garłucha”, w 1944 r. znajdował się bunkier wyposażony w ciężką broń maszynową, z której Niemcy ostrzeliwali Powstańców. Bateria zostaje zmasakrowana. Giną wszyscy dowódcy i 120 ze 180 żołnierzy. Leżących na pobojowisku rannych i poległych Niemcy miażdżą czołgami.

Wyruszając do Powstania por. „Kuba” żegnając się z matką  mówi:
„- Pamiętaj, matulko, że to wojna, możemy nie powrócić. Nie wolno ci się załamywać, fason trzeba trzymać do końca”. Podczas ataku na lotnisko Janina Jakubowska traci w jednej godzinie trzech synów. Ich ciała rozpoznaje później po materiale, z jakiego uszyto ich ślubne koszule - Wiktor, Romuald i Zbigniew Jakubowscy wzięli śluby 1 sierpnia 1944 roku i poszli do Powstania.

VIII Samodzielny Rejon Okręgu Warszawskiego AK Okęcie przestaje istnieć.     Atak na Okęcie nie był jedynym starciem żołnierzy pułku z oddziałami niemieckimi. W oblężonym przez Niemców domu przy ul. Krakowskiej ginie 70 Powstańców z „Garłucha”. Ich ciała płoną w pożarze.  Wielu żołnierzy „Garłucha” zasila inne ugrupowania powstańcze - Grupę „Kampinos”, batalion „Pięść, pułk „Baszta”, zgrupowanie „Radosław”, batalion „Parasol” i inne.

W Powstaniu poległo co najmniej 300 „Garłuchowców”. A w czasie całej okupacji pułk stracił ponad 500 ludzi, w tym dowódców.

Jeszcze w czasie Powstania żołnierze Garłucha angażują się w pomoc Powstańcom i cywilnym uchodźcom z Warszawy. Lekarze pułkowi i służba sanitarno-medyczna pułku i bazy „Łużyce” organizuje pomoc dla rannych i chorych, także na terenie obozu w Pruszkowie.

Warto tu wspomnieć o por. „Ilonie” Alicji Pankiewicz, uczestniczce obrony Warszawy w 1939 r., dowódcy Wojskowej Służby Kobiet w „Garłuchu”, liczącej około 90 kobiet i dziewcząt. Mimo bardzo trudnych warunków organizuje ona pomoc rzeczową dla Powstańców z Garłucha, i innych jednostek. Dostarcza nie tylko ubrania, leki, ale nawet narzędzia chirurgiczne dla okolicznych szpitali. Jako pielęgniarka uczestniczy też w organizowaniu ucieczek z obozu w Pruszkowie. Po zdekonspirowaniu zostaje ciężko skatowana w śledztwie.

W okresie Powstania i po nim przez tereny podwarszawskie przetacza się fala aresztowań. Aresztowani, katowani i mordowani są kolejni żołnierze związani z Garłuchem. Pod koniec 1944 r. Niemcy aresztują trzech braci Kąckich. Antoni, Marian i Józef po torturach zostają w wieku 19, 21 i 22 lat zamordowani strzałem w tył głowy w lasach Sękocińskich. To prawdopodobnie ostatni zamordowani podczas okupacji żołnierze Garłucha. Ich siostra pani Maria Kącka-Protaziuk, także żołnierz 7 pułku piechoty, jako prezes środowiska „Garłuch” czynnie działała na rzecz zachowania pamięci o 7 pułku. Zmarła w marcu tego roku. To pierwsze uroczystości bez Pani Marii.

Teraz na nas, następnych pokoleniach, spoczywa obowiązek pamięci.

Anna Z. Cichocka





























Fot.



 Fot. Godzina "W" na Powązkach, kwatera 7 pp AK "Garłuch". 

niedziela, 18 marca 2018

Żegnamy Panią Marię Kącką-Protaziuk

















4 marca 2018 r. zmarła Pani Maria Kącka-Protaziuk ps. „Mańka” z 7 pułku piechoty AK „Madagaskar-Garłuch”. Urodziła się 19 czerwca1929 r. w Warszawie. Podczas okupacji niemieckiej w jej domu rodzinnym na Okęciu odbywały się konspiracyjne zebrania szkoleniowe, a w czasie Powstania Warszawskiego był w nim magazyn broni i punkt zborny żołnierzy pułku. Żołnierzami II baonu „Garłucha” byli trzej bracia Kąccy - Antoni, Marian i Józef, 9 grudnia 1944 r. rozstrzelani w wieku 22, 21 i 19 lat w Lasach Sękocińskich. Jako prezes środowiska „Garłuch”, skupiającego kombatantów i sympatyków, Pani Maria działała na rzecz zachowania pamięci o 7 pułku.

Co roku 1 sierpnia pod pomnikami przy ul. Żwirki i Wigury odbywają się uroczystości, podczas których czcimy powstańców z 7 p.p. AK „Garłuch” i Bazy Lotniczej „Łużyce”, biorących udział w tragicznym natarciu na lotnisko Okęcie. Tego lata po raz pierwszy zabraknie na nich Pani Marii.

















Fot. Pani Maria Kącka-Protaziuk na uroczystościach pod pomnikiem 7 pułku AK "Garłuch" 1 sierpnia 2017 r. 





czwartek, 1 marca 2018

Wspomnienie o kpt. Tadeuszu Dziedzicu






















Kpt Tadeusz Dziedzic urodził się 7 września 1906 r.* w Bukownie jako syn Adama i Kseni z d. Adamiuk. Ukończył Szkołę Podchorążych Piechoty w Ostrowi Mazowieckiej (1931-1933). Służył w 53 p.p. w Stryju, a następnie w 7 pułku piechoty Legionów w Chełmie jako porucznik - dca 3 kompanii I baonu. Był dobrze oceniany jako oficer informacyjny pułku. Por. Dziedzic został zapamiętany jako elegancki, przystojny, średniego wzrostu pan o śniadej cerze i bardzo czarnych brwiach, a poza tym towarzyski, pogodny, serdeczny i sympatyczny, który zawsze z uśmiechem odnosił się do dzieci. Sam, wraz z żoną Stanisławą, miał córkę Teresę, która po wojnie skończyła Akademię Medyczną w Lublinie i do końca życia pracowała w Zakładzie Medycyny Sądowej w Gdańsku.



 




W kampanii wrześniowej por. Dziedzic wraz ze swoim pułkiem wziął udział w walkach pod Iłżą, następnie - po reorganizacji - został dowódcą 6 kompanii II baonu 1 pp. Leg.

Po wrześniu 1939 r. przeszedł do konspiracji. Awansowany do stopnia kapitana był komendantem placówki ZWZ w Uchaniach, w powiecie hrubieszowskim. W 1941 r.**, po zadenuncjowaniu przez ludność ukraińską, został zatrzymany w Kolonii Staszica (pow. hrubieszowski) i uwięziony na Zamku w Lublinie, a następnie 24 maja 1941 r. przeniesiony do Auschwitz, gdzie otrzymał nr 16246.
W obozie zaangażował się w Związek Organizacji Wojskowej - organizację konspiracyjną, zorganizowaną przez rtm. Witolda Pileckiego - gdzie zajmował się ochroną kontrwywiadowczą jego członków.

Został zamordowany 28 października 1942 r.













Tak wspominał ten dzień rtm. Pilecki w swoim raporcie:

<<Dnia 28-go października (42 r.) – rano na apelu, w różnych blokach „schreiberzy” zaczęli wywoływać numery więźniów – mówiąc, że wywołani mają pójść do „erkennungsdienst” dla sprawdzenia fotografii. Wywołano razem dwustu czterdziestu kilku häftlingów – wyłącznie Polaków – jak później stwierdziliśmy – przeważnie Lubliniaków, z dodaniem około czwartej części Polaków, którzy z lubelskimi transportami nic nie mieli wspólnego, zaprowadzili na razie na blok 3-ci, co nam już wydało się podejrzanym, dlaczego nie od razu na blok 26-ty, gdzie mieścił się „erkennungsdienst” – niby powód wywołania. Nas zawołał dzwon do „arbeitskommando”, a potym normalnie wyszliśmy za obóz, dążąc każde komando w swym kierunku do pracy. W pracy na wszystkich komandach wrzało wśród kolegów – nie wiedzieliśmy narazie czy im coś grozi. – Potym rozeszła się skądś wieść, że mają być rozstrzelani. – Dwustu czterdziestu chłopców – przeważnie zdecydowanych, Lubliniaków, do których dodano chaotycznie – widocznie wybierając po obozie przez „piesków” Grabnera – numery tych, co ruchliwością swoją, energią – rzucali się w oczy. Czym się właściwie kierowano, nie dowiedzieliśmy się nigdy – może tylko „widzimisię” – dwóch drani decydowało. Nazywało się to jednak „pacyfikacją Lubelszczyzny” – która takim echem odbiła się w obozie. (...) jakże wtedy było nam ciężko, gdy po południu przyszła wiadomość, że wszystkich... spokojnie, bez przeszkód... rozstrzelali... Nieraz między sobą – w dzień, gdy była „rozwałka” omawialiśmy wieczorem, kto jak umierał, czy szedł odważnie... czy lękał się – śmierci... Koledzy zamordowani dnia 28.X.42 r. wiedzieli o tym co ich czeka. Na bloku 3-cim powiedziano im, że będą rozstrzelani, rzucali kartki kolegom, co żyć jeszcze mieli... z prośbą o przekazanie do rodzin... Postanowili umrzeć „na wesoło” – żeby o nich wieczorem dobrze mówiono. Niech mi kto powie, że my Polacy – tego nie umiemy robić! Ci, co widzieli ten obrazek, mówili, że nigdy go nie zapomną. Od bloku 3-go, pomiędzy 14 i 15, pomiędzy kuchnią a blokami: 16, 17, 18-tym i dalej prosto między blokami szpitala, szli kolumną w piątkach, głowy spokojne nieśli wysoko, miejscami – uśmiechnięte twarze. (...)
Koło kantyny (drewniana na placyku za 21-szym blokiem), idąc jeszcze drogą pomiędzy blokami 21-szym a 27-ym, kolumna się jakby zatrzymała... zawahała... omal, że nie poszła prosto, lecz był to jeden krótki moment, zawróciła pod prostym kątem w lewo i poszła już na bramę 11-go bloku, wprost w paszczę – śmierci. (...) Z naszej organizacji oprócz tych, co wspomniałem już przedtym, zginęli w dniu tym koledzy: 41 [Stanisław Stawiszyński], 88 [Tadeusz Dziedzic], 105 [Edward Berlin], 108 [Stanisław Dobrowolski], 146 [Henryk Suchnicki], lecz byli tacy z organizacji, których nie podaję, gdyż nie wszystkich się osobiście znało, byłoby to niemożliwe w pracy konspiracyjnej. Po powrocie do obozu z pracy, czuło się w powietrzu zapach – krwi przyjaciół. Postarali się przed naszym powrotem ciała już wywieźć do krematorium. Droga cała była naznaczona krwią kapiącą z wozów, którymi ciała ich wieźli... Wieczorem tego dnia cały obóz ponuro przeżywał śmierć tych nowych ofiar>>.


[*] Niektóre źródła podają datę 25 czerwca1907 r. 
[**] Wg innych źródeł - w 1941 r. 

- http://www.straty.pl
- P. M. Bartoszewski, Zaginiony pułk . Zarys wrześniowej historii 7 pułku piechoty Legionów, Lublin 2013
- W. Pilecki, Raport Witolda, Ząbki-Londyn
- Rocznik oficerski 1939 r. 
- Ł. Ulatowski, Polski wywiad wojskowy w 1939 roku. Struktura organizacyjna, składy osobowe, personel, budżet, mob.  


środa, 28 lutego 2018

Kapelmistrzowie 7 pułku piechoty Legionów

















Kupiłam kiedyś na aukcji internetowej stronę, wyrwaną zapewne z jakiejś niewielkiej książeczki. Awers przedstawia zdjęcie kpt. Adama Szlendaka, a rewers - orkiestrę 7 p.p.Leg.

W „Orkiestrze” („miesięczniku poświęconym krzewieniu kultury muzycznej wśród orkiestr i towarzystw muzycznych w Polsce”) z końca 1937 r. zamieszczono wspomnienie o kpt. kplm. Szendlaku - pierwszym kapelmistrzu 7 pułku.
Urodził się 30 listopada 1881 r. w Zyżynie, pow. puławskiego (rocznik oficerski z 1928 r. jako miejsce urodzenia podaje jednak Kryszyn, pow. białostocki). Talent muzyczny, jaki wraz z bratem Józefem wykazywał od najmłodszych lat, zwrócił uwagę samej Marii Konopnickiej, która poświęciła im nawet utwór pt. „Szlendacy”. Józef poległ w I wojnie światowej. Adam ukończył w 1904 r. Warszawskie Konserwatorium Muzyczne otrzymując świadectwo kapelmistrzowskie oraz dwa dyplomy - z klasy fortepianowej (z medalem) i z klasy skrzypiec. Zamieszkał w Lublinie, gdzie został m.in. dyrektorem Towarzystwa Muzycznego, a w 1910 r. założył własną szkołę muzyczną - „Kursy Muzyczne”. W 1916 r. zebrał, ułożył na fortepian i wydał własnym sumptem pieśni legionowe („Pieśni Obozowe”).
Po odzyskaniu niepodległości objął stanowisko kapelmistrza w 7 p.p.Leg. Sporą popularnością cieszyło się w Chełmie założone przez niego wydawnictwo nutowe „Kapelmistrz”. Być może wspomniana książeczka została wydana przez to właśnie wydawnictwo?
W II połowie lat 20-tych z powodu złego stanu zdrowia został przeniesiony w stan spoczynku. Zmarł 16 września 1937 r., a 20 września został z honorami wojskowymi pochowany w Warszawie.

Po Adamie Szlendaku stanowisko kapelmistrza objął por. Jan Kopczyński (ur. 24 stycznia 1886 r.) Niestety - niewiele znalazłam o nim informacji. Na przełomie lat 20-tych i 30-tych prawdopodobnie przeszedł w stan spoczynku.

Ostatnim kapelmistrzem 7 pułku był kpt. kap. Zygfryd Sieben (ur. 26 lutego 1888 r.), uprzednio kapelmistrz w 26 p.p. we Lwowie. Stanowisko objął w 1930 r. jako porucznik. Tak jak jego żona, ukończył konserwatorium muzyczne. Podobno oboje byli spokrewnieni z ministrem Beckiem. Mieli córkę - Hannę.
W roczniku oficerskim z 1939 r. kpt. Sieben nie został już ujęty, a przy stanowisku kapelmistrza 7 pułku widnieje „vacat”*. Jego nazwisko odnajdujemy natomiast w spisie kadry nauczycielskiej chełmskiego Państwowego Gimnazjum Mechanicznego (przemianowanego z Państwowej Szkoły Rzemieślniczej) z lat 1938-1939, gdzie prowadził szkolną orkiestrę.
Niestety głośne dźwięki orkiestry wojskowej spowodowały u kpt. Siebena znaczne uszkodzenie słuchu. W czasie okupacji idąc ulicą w Chełmie nie usłyszał nadjeżdżających sań. Zginął na miejscu.

*Pojawia się natomiast w obsadzie personalnej pułku na dzień 1 września 1939 r.